piątek, 29 kwietnia 2016

[1] Dramy i seriale- "Secret"

Ayo, dzisiaj mam dla was pierwszą recenzję dramy, więc zapraszam serdecznie.

Może jeszcze zanim zacznę opowiadać o tej dramie, powiem co to w ogóle jest. Więc drama to po prostu serial azjatycki. Może być przeróżna tematyka, ale zazwyczaj dramy dla nastolatek są z gatunku komedia i romans.

Tytuł alternatywny- Secret
Tytuł oryginalny- 비밀
Gatunek- melodramat 
Liczba odcinków- 16
Kraj- Korea Południowa 

 Min Hyuk jest bogaczem, dla którego liczą się tylko pieniądze. W interesach nie kieruje się emocjami, a w miłości istnieje dla niego tylko jedna kobieta. Pewnego dnia, jego narzeczona ginie w wypadku samochodowym, jednak sprawca ucieka z miejsca zdarzenia. W trakcie śledztwa na komisariat policji zgłasza się młoda kobieta, Yoo Jung, która twierdzi, że to przez nią zginęła narzeczona głównego bohatera. Nikt wtedy nie wie, że wzięła winę za zbrodnię, której nie popełniła i będąc niewinną trafia do więzienia.

Była to moja pierwsza drama jaką oglądałam w życiu. Co w niej jest naprawdę dobre to to, że ciągle coś się dzieje, a akcja całej tej dramy rozgrywa się na przestrzeni kilku, jak nie kilkunastu lat. Są tu bardzo dobrze według mnie pokazane realia życia ludzi bogatych i tych uboższych, a także tego jak można się zmienić starając się dostać na szczyt swojej kariery. Główna bohaterka jest naprawdę silną osobą, która pomimo tego wszystkiego co się stało w jej życiu nie odpuściła nigdy. Co to reszty głównych bohaterów moja opinia się ciągle zmieniała. Im bliżej ich poznawaliśmy tym bardziej odmienne miałam o nich zdanie. Osoby, które na początku uwielbiałam, pod koniec stały się moimi znienawidzonymi postaciami i na odwrót. Pomimo, że nie był to najlepszy serial jaki widziałam bardzo go polecam. Jeśli postanowicie się zobaczyć tą dramę nie zapomnijcie o chusteczkach, które według mnie są tu potrzebne. A przynajmniej mi były.
Tak więc to tyle jeśli chodzi o tą recenzję. Bardzo pokochałam dramy, więc będzie się pojawiało więcej postów właśnie o nich. Mam nadzieję, że wam się podobało i do następnego razu ^^
Marta


wtorek, 5 kwietnia 2016

#8 RECENZJA- "Ja, potępiona" Katarzyna Berenika Miszczuk

Hejo, dzisiaj zapraszam was na recenzję ostatniego tomu przygód młodej Wiktorii Biankowskiej, więc zapraszam.

Moja ocena- 9/10
Książka ma 414 stron
Wydawnictwo W.A.B.

(Jeśli nie czytałeś poprzednich tomów, lepiej nie czytaj tej recenzji, ponieważ mogą się pojawić lekkie spojlery).
Wiktoria zaczęła żyć swoim normalnym życiem. Po rozstaniu z Piotrkiem i tak spędzała z nim dużo czasu, ponieważ dalej się przyjaźnili. Pewnego dnia gdy wyszła na spacer, zobaczywszy, że upadł jej przyjacielowi portfel podbiegła do niego z próbą podania mu go, ale nie mogła tego zrobić, ponieważ ciężarówka uderzyła w nią z wielką siłą. Była zirytowana, ponieważ znowu umarła, jednak jak się okazało, nie czekał na nią diabeł i anioł, a sama Śmierć, która powiedziała, że dziewczyna trafi do Tartaru.

Jak widać od początku coś się dzieje. Ale to chyba normalne w tej trylogii. Wiktoria od początku ma wielkie zamieszanie, ponieważ Tartar jest przecież miejscem w którym nawet diabły i anioły nie mogą przebywać, a dusze zostają tu uwięzione na zawsze. Książka odznacza się wielkim humorem, ponieważ nie ma to jak herbatka u Hitlera. Akcja jest od początku do końca i nie zwalnia. Myślałam, że mnie już tu nic nie zaskoczy, a jednak. Gdy myśleliśmy, że to już koniec tak naprawdę działo się więcej, więcej i jeszcze raz więcej! Oficjalnie ta trylogia jest jedną z moich ulubionych, które czytałam. No, ale jak jej nie kochać, skoro mamy tu wszystko co kochamy. I nawet ten trójkąt miłosny, który jest wszędzie nie przeszkadza, bo walka między chłopakami wydaje mi się naprawdę zabawna. Już trochę szkoda, że to koniec i, że nie spotkam się już więcej z moim kochanym Belethem. Będę tęskniła za genialnym Azazelem, a nawet za "Piotrusiem" którego nie trawiłam. Jednak wszystko co dobre kiedyś się kończy, jak ta trylogia. No cóż teraz trzeba będzie się zabrać za kolejne cudo.
Marta

sobota, 2 kwietnia 2016

Wrap-up z marca i TBR na kwiecień

Hejo, dzisiaj mam dla was podsumowanie i plany na następny miesiąc. Zapraszam.


Wrap-up
Oto co przeczytałam w marcu. Zaczęłam od trzeciego tomu przygód Harry'ego Pottera. Świetnie było znowu zagłębić się w świat młodego czarodziej, tym bardziej, że jest to moja ulubiona część z całej serii. Recenzji nie będzie, więc chciałam tu tylko powiedzieć, że uwielbiam tą część, ponieważ dowiadujemy się dużo o Huncwotach i poznajemy Syriusza, który jest moją ulubioną postacią w całym tym świecie już od dzieciństwa. Jednak jak szybko się za nią zabrałam, tak szybko ją też skończyłam, ale nie mogłam narzekać, bo zaczęłam 3 i ostatni tom trylogii o Wiktorii Biankowskiej- "Ja, potępiona". Książka ta była niesamowita, zresztą jak każda w tej trylogii. Przygody Wiktorii i Beletha znowu mnie rozbawiły do łez, a niekiedy wprawiły w stan osłupienia. Nie będę się jednak teraz rozpisywała, ponieważ niedługo już się pojawi recenzja. Na koniec miesiąca miałam przeczytać sobie coś obyczajowego, ale spojrzałam na moją półkę i dostrzegłam "Starter" Lissy Price, który leży już u mnie od czerwca. Postanowiłam dać szansę tej powieści. I wiecie co? Bardzo się cieszę, że ją zaczęłam, bo jest naprawdę ciekawa i wciągająca. Nie zanudzając przejdźmy do podsumowań.

PODSUMOWUJĄC:
1. "Harry Potter i Więzień Azkabanu" J. K Rowling- ocena 11/10, 413 stron
2. "Ja, potępiona" Katarzyna Berenika Miszczuk- ocena 9/10, 414 stron
3. "Starter" Lissa Price- 120 stron
Razem wyszło 947 stron!! To o 2 strony mniej niż w tamtym miesiącu, ale nie jest przecież źle. Robi się coraz cieplej, więc będę miała większą ochotę na czytanie. Zawsze w ciepłych miesiącach dużo czytam. Więc skoro podsumowałam marzec, zapraszam na TBR.

TBR
Co do planów, tak jak kiedyś pisałam nie będę dawać więcej niż 2 książki, ponieważ moje plany pewnie i tak ulegną zmianie. Skończenie ksiązki Lissy Price to oczywistość. Po niej mam zamiar zacząć "Delirium" Lauren Oliver. Czytałam i słyszałam dużo pozytywnych opinii, więc mam nadzieję, że mi się spodoba. Przeczytawszy te książki wychodzi 637 stron. Nie jest to dużo, więc mam nadzieję na przeczytanie jeszcze jednej czy dwóch dodatkowo. To chyba już tyle, jeśli chodzi o podsumowanie i TBR. Wyczekujcie recenzji, która niedługo się pojawi. Zaczytanego kwietnia książkoholicy.
Marta

czwartek, 24 marca 2016

[5] W świecie anime i mang- "Mirai nikki"

Ohayo, dzisiaj mam dla was recenzję niesamowitego anime- Mirai nikki. Więc zapraszam.


Anime to, ma jeden sezon w którym jest 26 odcinków. Jest to anime z gatunku akcja, dramat, tajemnice, nadprzyrodzone, psychologiczne i thriller. Moja ocena to 8/10.

Historia dzieje się z punktu widzenia Amano Yukiteru. Nie ma on przyjaciół, jest samotnikiem. Jedynym miejscem w jakim czuje się dobrze, to świat wymyślony przez niego samego. Odwiedza w nim boga imieniem Deus, który jest władcą czasu. Amano jest obserwatorem, dlatego wszystko co widzi wokół siebie, zapisuje w swoim pamiętniku na telefonie. Po jakimś czasie Yukki dowiaduję się, że jego wyimagowany świat nie jest tylko wytworem jest wyobraźni, a wpisy w jego pamiętniku nagle zaczynają dotyczyć przyszłości. Zdesperowany chłopak przybywszy do boga czasu dowiaduje się, że bierze udział w grze, która ma wyłonić następcę Deusa.

Wczoraj w nocy skończyłam oglądać to anime. Bardzo dużo osób, polecało tą pozycję, więc stwierdziłam, że muszę w końcu je zobaczyć. Historia jest według mnie świetna. Na początku to może nie jest nic takiego, ale z odcinka na odcinek robi się coraz ciekawiej. Każdy jest przepełniony akcją i jej zwrotami, dlatego na przykład ja oglądałam to z wielkim entuzjazmem. Ogromnym plusem tego dzieła są bohaterowie. Tak naprawdę nie ważne, czy działali na korzyść, czy odwrotnie dla naszego bohatera, ich nie dało się nie kochać. Oczywiście były wyjątki. Każda postać miała jakąś historię i widać było, że nie są tam wciśnięci na siłę. Ostatnie 10 odcinków pochłonęłam za jednym razem. Myślałam, że to nie jest anime z którym tak się zżyję, a jednak płakałam na ostatnich odcinkach. Musiałam nawet zatrzymywać czasem, bo wszystko było tak pogmatwane, że musiałam zebrać to do kupy. Nie przedłużając naprawdę polecam to obejrzeć. Jeśli się wahacie to uwierzcie mi, że jest za co się zabierać. To by było na tyle. Mam nadzieję, że chociaż trochę was zachęciłam do obejrzenia tego. I korzystając z okazji chciałam życzyć wszystkim wesołych i pogodnych świąt wielkanocnych. Bayo ^^
Marta

wtorek, 1 marca 2016

Wrap-up z lutego i TBR na marzec

Hej, dzisiaj pokażę wam co przeczytałam w lutym i co planuję przeczytać w marcu, więc zapraszam.

Ten miesiąc był o wiele lepszy od poprzedniego, jednak zawsze mogło być lepiej jak dla mnie. Ale co będę narzekać. Luty zaczęłam z dokończeniem "Ja, anielicy" autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk. Książka naprawdę mi się podobała. Jej recenzja już czeka na was na moim blogu więc oczywiście zapraszam gorąco. Dalej postanowiłam jeszcze nie zabierać się za ostatnią część tej trylogii, ponieważ nie chciałam jeszcze się rozstawać z tym światem. Więc jak widzicie sięgnęłam po 5 tom Darów Anioła, czyli "Miasto zagubionych dusz". Spotkanie z Clary, Simonem, Magnusem i innymi było jak zawsze udane. Jako fanka tej serii naprawdę jestem zadowolona z tego tomu i nie mogę się doczekać ostatniego. Na sam koniec, a tak naprawdę w ostatni dzień lutego sięgnęłam po trzecią część "Harry'ego Pottera". Co prawda w lutym przeczytałam jej tylko 37 stron, ale już poczułam tą radość, przy ponownym poznawaniu tego świata.

PODSUMOWUJĄC:
1. "Ja, anielica" Katarzyna Berenika Miszczuk- ocena 9/10, 366 stron
2. "Miasto zagubionych dusz" Cassandra Clare- ocena 8,5/10, 546 stron
3. "Harry Potter i Więzień Azkabanu" J.K. Rowling- 37 stron
Zliczając to wszystko, przeczytałam 949 stron!! Nie jest to jak już pisałam jakaś ogromna liczba, ale nawet mnie satysfakcjonuje.

TBR

W tym miesiącu chciałabym oczywiście skończyć Harry'ego. Po skończeniu jego mam zamiar zabrać się za ostatni tom "Ja, diablicy". Trochę się boję co może tak się stać, ponieważ końcówka poprzedniego tomu zaskoczyła mnie. Oczywiście nie jest to strach przed tym, że ta książka będzie zła, czy coś. Chodzi mi o taki rodzaj strachu, że boję się co może na przykład stać się jakiejś postaci. Mam nadzieję, że będzie równie dobra, a nawet lepsza niż poprzednie. Nie jest to wszystko co chciałabym przeczytać, ale jeśli czytacie mojego bloga mogliście zauważyć, że moje planowanie niezbyt mi wychodzi. Tak więc będę się ograniczała do 1 czy 2 książek w TBR. Mam na półkach sporo ciekawych pozycji, które myślę, że jak i mi tak i wam się spodobają w moich recenzjach. Jeśli przeczytałabym te dwie powieści przeczytałabym 827 stron. Mam również nadzieję, że dam radę przeczytać więcej niż 1000 stron. Byłabym bardzo zadowolona z siebie. I to chyba już tyle na dziś. Na dole tak jak ostatnio podeślę wam moją recenzję "Ja, anielicy". Czytelniczego marca książkoholicy.

RECENZJA "JA, ANIELICY"
http://wksiazkowejkrainie.blogspot.com/2016/02/7-recenzja-ja-anielica-katarzyna.html
Marta

wtorek, 9 lutego 2016

#7 RECENZJA- "Ja, anielica" Katarzyna Berenika Miszczuk

Zapraszam serdecznie na recenzję drugiego tomu "Ja, diablicy". UWAGA: jeśli nie czytałeś pierwszego tomu, wyżej wspomnianej "Ja, diablicy" w recenzji mogą się pojawić lekkie spojlery dotyczące tamtej części. Co prawda są małe, ale jak coś ostrzegam.

Moja ocena- 9/10
Książka ma 380 stron.
Wydawnictwo W.A.B.

Po całym incydencie w poprzednim tomie Azazela i Beletha ogarnęła tęsknota za Arkadią i z pomocą Wiktorii starają się zdobyć obywatelstwo w niebie i pozwolenia na zasilenie szeregów Archaniołów. Jakimś sposobem zwracają jej pamięć, którą poprzednio straciła i starają się ją nakłonić do tego, aby stworzyła im skrzydła, ponieważ to ich jedyna przepustka do tego raju.

To chyba najkrótszy opis jaki w życiu napisałam. Zazwyczaj się bardziej rozpisuje, a potem jeszcze połowę usuwam, ponieważ są tam spojlery. W każdym razie czytając poprzedni tom wiadomo chyba jak sprawy mogą się potoczyć, jednak to nie zniechęca czytelnika, a wręcz przeciwnie. Jeszcze bardziej chcemy brnąć dalej. Ten tom był dla mnie lepszy niż poprzedni, jednak ocena 9,5, albo 10 jest za wysoka. Jak zawsze ubawiłam się czytając tą powieść. Albo inaczej, książkę Katarzyny Bereniki Miszczuk, chociaż było to dopiero moje drugie spotkanie z tą autorką. Książka zaskakuje od początku i nie można się oderwać. Ciągle coś się dzieje. Książka do samego końca zadziwia i zaskakuje. Myślę, że jednym z czynników składających się na lubienie tej książki przeze mnie jest absurdalność, albo raczej dziwność tego utworu. No bo tylko tutaj można wysadzić księżyc, albo ukraść lampę z gabinetu Archanioła Gabriela, tutaj tylko można porozmawiać z palącym papierosy amorkiem i ostatnie z wielu, tylko tutaj można próbować umówić śmierć na randkę. Tak więc oczywiście polecam tą książkę, jeśli chcecie spędzić leniwy wieczór ze świetną powieścią. I to już chyba tyle co mam do powiedzenia o tej pozycji.
Marta

czwartek, 4 lutego 2016

Styczniowy wrap-up i TBR na luty

Cześć, dzisiaj jako, że kilka dni temu skończył się miesiąc zapraszam na moje czytelnicze podsumowanie i plany na następny miesiąc.

WRAP-UP

A więc tak prezentuje się mój wrap-up, no może nie do końca, ponieważ niestety nie przeczytałam tych książek w całości. Ale może zacznijmy od początku. Na samym spodzie jest "Talon". Czytanie tej książki idzie mi bardzo powoli. W tym miesiącu przeczytałam jej 72 strony. Muszę powiedzieć, że książka mnie nie przekonała i jakoś nie mogę się w nią wbić. Nie wiem od czego to zależy, ale jakoś nie przypadła mi do gustu. Niby lubię smoki i tego typu klimaty, ale jednak książka nie spodobała mi się. Następnie był "Boy 7" autorstwa Mirjam Mous. Książka naprawdę mi się spodobała. Był to pierwszy thriller jaki czytałam w życiu. Chyba będę częściej sięgać po tego typu literaturę. Jeśli chcecie się czegoś o niej dowiedzieć, to zapraszam na recenzję tej książki, która już czeka na moim blogu. Dalej widzimy "Ja, anielicę"czyli drugi tom "Ja, diablicy", której również recenzja jest na blogu. Tak naprawdę niewiele mogę powiedzieć o tej powieści, ponieważ przeczytałam jej marne 14 stron. I na szczycie mojego oszukanego wrap-upu są dwie mangi. Tomik 6 i 7 genialnej "Toradory". Historia jest coraz lepsza i mam nadzieję, że w następnych tomikach emocje nie opadną.

PODSUMOWUJĄC:
1. "Boy 7" Mirjam Mous- ocena 8,5/10, 247 stron
2. "Talon" Julie Kagawa- 72 strony
3. "Ja, anielica" Katarzyna Berenika Miszczuk- 14 stron
Jak widać w tym miesiącu przeczytałam naprawdę malutko, bo tylko 333 stron. Porównując grudzień 2015 przeczytałam o 1613 stron mniej, co jest tragicznym wynikiem i aż wstyd się do tego przyznać. No ale jak mówi Anitka z Book Reviews, mówi się trudno i żyje dalej. Mam nadzieję, że luty będzie lepszym miesiącem.

TBR

W lutym chciałabym skończyć "Talon". Jestem na 142 stronie czyli zostało mi 271 stron. Mam nadzieję, że mi się uda. I jak widać drugi i trzeci tom trylogii o Wiktorii Biankowskiej. "Ja, anielica" się już rozkręca i mam nadzieję, że będzie razem z "Ja, potępioną" równie dobre co pierwszy tom. Nie wiem co jeszcze mogłabym napisać, więc to już chyba tyle. Na dole wkleję wam jeszcze linki do recenzji o których wspomniałam na górze. Tak więc dziękuję za przeczytanie i zaczytanego lutego ksiażkoholicy.




RECENZJA "BOY 7":
http://wksiazkowejkrainie.blogspot.com/2016/01/6-recenzja-boy-7-mirjam-mous.html

RECENZJA "JA, DIABLICY":
http://wksiazkowejkrainie.blogspot.com/2015/12/4-recenzja-ja-diablica-katarzyna.html

RECENZJA "TORADORY"
http://wksiazkowejkrainie.blogspot.com/2016/01/4-w-swiecie-anime-i-mang-toradora.html

Marta

wtorek, 26 stycznia 2016

#6 RECENZJA- "Boy 7" Mirjam Mous

Dzisiaj mam dla was recenzję "Boy 7" książki, która bardzo mnie zaskoczyła.
Moja ocena- 8,5/10
Książka ma 247 stron.
Wydawnictwo Dreams.

Wyobraź sobie, że budzisz się na gorącej jak rozżarzony węgiel, wypalonej łące i nie masz pojęcia, dokąd podróżujesz, ani skąd pochodzisz. Nie wiesz nawet jak się nazywasz. Adresatem jedynej wiadomości na poczcie głosowej w twoim telefonie jesteś ty sam: "Cokolwiek się stanie, pod żadnym pozorem nie dzwoń ma policję".
Kim jesteś? Jak tu trafiłeś?

To co napisałam wyżej nie jest moim tekstem, a opisem z tyłu książki, jednak myślę, że to jak najbardziej właściwy opis tej powieści. Gdybym sama coś napisała pewnie bym zaspojlerowała wam jakiś fragment książki. Tym bardziej nic nie można o niej powiedzieć, bo od początku do końca jest dużą tajemnicą. Muszę przyznać, że ta historia mnie zaskoczyła. Był to pierwszy thriller jaki w życiu czytałam i będę chyba częściej sięgać po tą kategorię. Widać, że wszystko zostało dobrze przemyślane przez autorkę, która według mnie bardzo dobrze i umiejętnie skończyła tą historię. To co dzieje się w tej książce jest nieludzkie i tak naprawdę mogłoby się wydarzyć. Dużo bym opowiedziała, a najlepiej streściła ją całą, ale przecież chcę, abyście mieli przyjemność z czytania jej. Już na koniec chciałam powiedzieć, że bardzo ją polecam. Tym bardziej, że jest krótka i można ją pochłonąć za jednym zamachem. Jeśli czytaliście, koniecznie napiszcie co o niej sądzicie.
Marta

piątek, 22 stycznia 2016

[4] W świecie anime i mang- "Toradora"

Hejka, dzisiaj po baaardzo długiej przerwie za którą oczywiście ogromnie przepraszam i jest mi bardzo wstyd zapraszam na recenzję pierwszej mangi na moim blogu którą recenzuje- "Toradora" 

W Polsce zostało wydane 7 tomów z 10 wydanych w Japonii. Jest to manga z kategorii komedia, romans, shounen (o losach bohatera, który jest chłopakiem), okruchy życia. Autorami mangi jest Yuyuko Takemiya odpowiedzialna za historię i Zekkyou jako rysownik. Moja ocena to 8/10.Dobra, dobra to tyle z informacji, teraz trochę o fabule.

Ryuuji Takasu chciałby uchodzić za normalnego drugoklasistę, ale niestety przeszkadza mu w tym jego wzrok mordercy odziedziczony po ojcu. W drugiej klasie główny bohater zostaje przydzielony do tej samej klasy co obiekt jego westchnień- Minori Kushieda. Niestety już w pierwszym dniu Ryuuji naraża się największemu postrachowi szkoły, którym jest malutka i drobniutka Taiga Aisaka, najlepsza przyjaciółka Kushiedy. Dzięki niewinnemu listowi, który Taiga przez przypadek podrzuca do torby Takasu, chłopak dowiaduje się jej wielkiego sekretu i tym samy zawierają układ, aby pomóc sobie w zdobyciu swoich obiektów westchnień.

Była to moja pierwsza manga jaką w życiu czytałam. Na początku bałam się, że jednak mangi to nie to co będę kochać, ale oczywiście pomyliłam się i to bardzo. Nie wiedziałam, że tak dobrze spędzę przy tym czas. Jedynym minusem jest bardzo szybkie kończenie tomów, zanim się obejrzymy już przeczytaliśmy jeden tom. Jak liczyłam czas wyszło ok 1,5 h, co jest oczywiście bardzo krótkim czasem. Każdy tom był niesamowity jednak moim faworytem jest tom 4, który jest tak śmieszny i niesamowity, że nie da się oderwać. Skończyłam jak może widzieliście tą mangę w tamtym miesiącu i nie żałuję. Myślę, że był to jak najbardziej trafiony zakup. I już na koniec chciałam powiedzieć, że manga ta ma swoją skończoną adaptację. Anime ma taką samą nazwę co manga- "Toradora" i ma 25 odcinków. I oczywiście zapomniałam o jednym, manga na stronie internetowej, gdzie zaznaczamy anime i magi i ich oceny (takie lubimyczytać.pl) posiada ocenę 8.13/10 co jak na tą stronę myślę, że jest dużym wynikiem, a anime ma 8.49/10. Tak więc to tyle na dziś mam nadzieję, że niedługo pojawi się kolejny post.
Marta

niedziela, 3 stycznia 2016

#5 RECENZJA- "Ember in the Ashes. Imperium ognia" Sabaa Tahir

Dzisiaj tak jak obiecywałam czeka na nas recenzja zapierającej dech w piersi książki o honorze, miłości, poświęceniu i walce o wolność.
Moja ocena- 11/10
Książka ma 507 stron.
Wydawnictwo Akurat.

Kiedyś imperium było u władzy Scholarów, jednak podstępni i okrutni Wojanie odebrali im wszystko. Tacy jak oni są spychani na margines. Prześladowani, inwigilowani, bez prawa do nauki czytania czy pisania. Jedną z nich jest młoda Laia. Po straszliwym incydencie gdzie zabrano jej brata, młoda dziewczyna postanawia wstąpić w szeregi buntowników, którzy są jedyną deską ratunku dla niego. Aby go uratować Laia musi udać się do Akademi, która szkoli największych żołnierzy i zabójców Imperium. Jednym z żołnierzy jest nas drugi główny bohater i narrator- Elias. Porzucony przez własną matkę na pustyni Elias wychowywał się z Plemieńcami, czyli kolejną kastą w tym Imperium. Zamiast nienawiści i cierpienia nauczyli go miłości i zaufania. Przed chłopakiem stoi świetlana przyszłość, jednak w jego sercu narastają wątpliwości, czy rzeczywiście przez całe życie chce odgrywać rolę bezwzględnego egzekutora. Ogarnięty wątpliwościami spotyka Laie. Czy ich spotkanie coś zmieni w świecie w którym żyją? Czy w końcu będą wolni?

Nie umiem o tej książce pisać. Przepisuję w kółko to samo, ponieważ chciałabym, aby każdy, dosłownie każdy to przeczytał. Tak jak widać wyżej, nie ma jednego głównego narratora, a są dwa. Chłopak i dziewczyna, Wojanin i Scholarka. Czytając tą powieść nie można się oderwać. Często tak mówię, ale tutaj w moim przypadku naprawdę tak się działo. Książka była tak niesamowita, że nie skończyłam dopóki nie zasypiałam, albo musiałam już wysiadać na swoim przystanku. To, że jest tu dwójka narratorów działa na korzyść tego tytułu. Pierwszy rozdział należy do Lai, drugi do Eliasa, trzeci do Lai, czwarty do Eliasa i tak ciągle do końca. Gdy skończy się np. Eliasa, nie możemy się doczekać co będzie dalej, bo skończyło się w takim miejscu, w którym się nie kończy (czyli w miejscu, gdzie akcja sięga zenitu). I musimy przeczytać rozdział Lai. W połowie rozdziału dziewczyny zapominamy o Eliasie i brniemy dalej, aż w mgnieniu oka kończy się i zaczynając chłopaka nie możemy się doczekać Lai. I tak na okrągło. Czyli tak naprawdę akcja ciągle wzrasta i ani na chwilę emocje nie opadają. Jednak w cale nie kłamię, naprawdę. Może się to wydawać trochę oszukane, ale w cale takie nie jest. Nigdy nie czytałam czegoś takiego. Każdy ma taką rzecz na której widok cieszy się tak, że łzy płyną po policzkach. Czy to nowy sezon ukochanego serialu, czy nowa piosenka ukochanego wykonawcy. U mnie taką rzeczą jest na pewno "Imperium ognia". Na tej książce według mnie nie da się nie płakać. Są tam tak smutne, okrutne i przytłaczające rzeczy, że łzy same leją się z naszych oczu. Więc tym dla mnie jest "Ember in the Ashes". Nawet Elias stał sie kimś bliskim dla mojego serca. Jednak nie nazwę go moim mężem, ponieważ czuję się jakbym go wtedy nie szanowała, jakbym nie wiedziała ile cierpienia zniósł. I wiem, że to tylko głupia książka i głupia postać jednak nie umiałabym tak powiedzieć. Bo przecież całą powieść widzimy jego starania, aby podążać do celu. Ku wolności.
Marta